Temat motywacji u dzieci i młodzieży jest bardzo często poruszany przez rodziców i nauczycieli. Mówią: „ zdolny, bystry, ale mu się nie chce……” Widzą w dziecku potencjał, który jednak trudno jest wyzwolić. Widzą działania, które są bardziej „akcyjne” niż stałe, czyli obserwują kłopoty w podtrzymaniu systematyczności, regularności. Często więc pytają jak zmotywować dziecko do nauki, a dzięki temu poprawić jego samoocenę i odporność na stres?
Warto przy tej okazji przypomnieć, że motywacja to nie tylko zapoczątkowanie działania. Jest to dopiero pierwszy etap całego procesu, który odpowiedzialny jest za uruchomienie, ukierunkowanie, podtrzymanie i zakończenie działania. Proces motywacyjny musi składać się z dwóch faz: fazy motywacyjnej i wolicjonalnej. Faza motywacyjna to ten czas, w którym myślimy o celu i zakładamy, jakie mamy plany, na przykład: chcę regularnie uprawiać sport, chcę uczyć się systematycznie. Jeżeli jednak poprzestaniemy tylko na tej części procesu, nasz cel raczej nie będzie miał szans na realizację. Do tego potrzebna jest siła woli, która uruchamiana jest w fazie wolicjonalnej procesu motywacyjnego. Odnosi się ona wprost do wytrwałości, odporności, umiejętności pozostawienia w tyle naszego wewnętrznego „lenia”. Mówi „co możesz zrobić dziś, zrób jutro” i realizacji założonego planu pomimo różnych przeciwności.
W fazie wolicjonalnej ważna jest umiejętność rezygnacji z np. czegoś przyjemnego, żeby zrealizować założenia z fazy pierwszej – motywacyjnej. Jest to konieczne, ponieważ dotyczy kształtowania się nawyku, czyli czynności, którą wykonujemy rutynowo i która po jakimś czasie zaczyna nam przynosić satysfakcję łącznie z przekonaniem, że potrafimy swoje zamierzenia realizować.
W procesie motywacyjnym zazwyczaj najtrudniejszy jest etap podtrzymywania działania, dlaczego? Odpowiedzialna za to może być swego rodzaju gra pomiędzy dwoma procesami, które kierują naszym zachowaniem – samoregulacją i samokontrolą. Samoregulacja to umiejętność regulowania własnych stanów emocjonalnych, nastroju. Ten proces aktywuje się często wówczas, gdy mamy coś do wykonania, a właśnie w tej chwili najchętniej zrobilibyśmy coś przyjemnego. Przykładowo zamiast wyjścia na zajęcia sportowe z ochotą zaszylibyśmy się pod kocem z pudełkiem lodów, zamiast uczyć się, dziecko właśnie teraz odwiedziłoby kolegę lub obejrzało kolejną bajkę. Myślimy wtedy: „mam taką potrzebę, taki nastrój, odpuszczę sobie”.
Oczywiście nie ma w tym niczego złego, gdy zdarza się raz na jakiś czas. Samoregulacja jest ważną umiejętnością rozpoznawania swoich potrzeb i stanów oraz radzenia sobie z nimi. Jednak z perspektywy kształtowania motywacji i jej podtrzymywania warto zwracać uwagę na to, czy przypadkiem zbyt częste rezygnowanie z założonych celów nie wynika właśnie z ulegania takiej mowie wewnętrznej opartej na dążeniu do samoregulacji.
Trochę w opozycji do opisanej wyżej umiejętności stoi proces samokontroli, który dotyczy zewnętrznego celu, który sobie postawiliśmy. Zostawiamy więc rozważania dotyczące tego, czy mamy na coś ochotę czy nie, a zamiast tego po prostu to robimy. Realizacja założonego planu pomimo np. gorszego nastroju czy braku ochoty na daną czynność często skutkuje jednak odczuciem przyjemności i satysfakcji już działaniu. Wpływa też na naszą samoocenę. Przekonujemy się, że bez względu na przeciwności, realizujemy małymi krokami postawione cele. Cieszymy się na końcu tej drogi, że wytrwaliśmy w postanowieniu.
Słów kilka o kształtowaniu się samokontroli u dzieci. Bardzo ważnym okresem dla uczenia się samokontroli zachowania, stanów wewnętrznych, przeżyć jest okres przedszkolny. Nabyte w tym czasie umiejętności pozwalają na stopniowe oddalenie od rodziców i jednocześnie na przyswojenie zasad, norm społecznych. Aby sprawdzić jak kształtuje się samokontrola oraz jak ważna jest z perspektywy funkcjonowania dorosłego człowieka, pod koniec lat 60. XX wieku w przedszkolu w Kalifornii przeprowadzono słynny eksperyment, znany jako test pianki – Marshmallow Test. Badaniu w latach 1968-74 poddano łącznie ponad 550 dzieci. Naukowcy postanowili sprawdzić zdolność do odraczania natychmiastowej gratyfikacji dla osiągnięcia bardziej atrakcyjnego celu w przyszłości. W tym celu zapraszali dzieci do stolika, na którym znajdował się dzwonek. Obok na plastikowej tacy wielkości talerza leżały słodycze- w jednym rogu tacy jeden smakołyk, a w drugim – dwa.
Badacz tłumaczył dzieciakom, że musi na pewien czas wyjść i że mogą zjeść jeden smakołyk od razu, ale gdy poczekają, aż wróci, to dostaną podwójną nagrodę. Gdyby jednak nie chciały czekać, to w każdej chwili mogą nacisnąć dzwonek i przywołać naukowca, by zaraz potem zjeść smakołyk, lecz tylko jeden. Naukowcy w tym czasie obserwowali dzieci przez lustro weneckie. Pozostawienie ich sam na sam z łakociami wystawiało ich cierpliwość i siłę woli na wielką próbę. Te dzieci, które sobie poradziły, stosowały bardzo pomysłowe strategie. Po wielu latach naukowcy postanowili sprawdzić jak przedszkolaki z eksperymentu poradziły sobie w późniejszym życiu.
Okazało się, że dzieci, które podczas badania potrafiły dłużej czekać na nagrodę, kilkanaście lat później nadal przejawiały wyższy poziom samokontroli. w mniejszym stopniu ulegały pokusom, łatwiej się skupiały. Były bardziej inteligentne, samodzielne i pewne siebie. Prezentowały lepszą odporność na stres, lepszą kontrolę impulsów, umiejętności planowania i wytrwałego dążenia do celu. W życiu dorosłym te umiejętności korelowały z rzadszym sięganiem po używki, lepszym wykształceniem i niższym współczynnikiem masy ciała.
Jak zatem kształtować u dzieci samokontrolę, która przekłada się na umiejętność wytrwałego dążenia do celu i motywacji pozwalając na lepsze funkcjonowanie w życiu dorosłym? Niestety uczenie pozytywnego myślenia nie wystarczy. Konieczne jest modelowanie, czyli umiejętne uczenie dzieci. Pokazywanie przez przykład, że droga na skróty i łatwe rozwiązania nie prowadzą do sukcesu. O wiele ważniejsze od wielu godzin zajęć dodatkowych od najmłodszych lat jest uczenie na co dzień samodzielności i wytrwałości, czyli umiejętności aktywnego pokonywania przeszkód, zamiast uciekania od nich.
Obserwujemy aktualnie niestety odejście od tego modelu i częste wyręczanie dzieci z wielu obowiązków, odsuwanie ich tym samym od nabywania samodzielności, a więc również samokontroli. Jednocześnie rodzice chcą, by dzieci miały wysoką samoocenę, były pewne siebie, odporne na stres, czy jest to możliwe bez kształtowania wytrwałości? Niekoniecznie. Pamiętajmy, że samoocena, ta pozytywna i stabilna jest budowana na solidnych fundamentach związanych z doświadczaniem przez dziecko zarówno sukcesów jak i porażek. Nic nie buduje poczucia wartości lepiej niż poczucie sprawczości, przekonanie, że potrafię, umiem, jestem w stanie sobie poradzić. Uczmy zatem dzieci, że konsekwencją wysiłku i pracy jest zadowolenie z siebie. Wspierajmy w rozwijaniu samodzielności i zaradności, nie wyręczajmy od obowiązków, mądrze pokazujmy jak radzić sobie z przeciwnościami. Również chwalmy za wysiłek, a nie za efekty i tym samym krok po kroku kształtujmy w dzieciach motywację do działania.
Bibliografia:
Magdalena Krzyżak